Patron bukowskiej ulicy
Witold Wegner jest patronem niewielkiej ulicy w Buku. Przy wejściu do znajdującego się tam przedszkola jest jego popiersie z informacją, że był komendantem Buku w czasie Powstania Wielkopolskiego. Czy jednak mieszkańcy Buku pamiętają o nim i wiedzą w jakich okolicznościach zginął? Rok temu minęło 100 lat od jego śmierci więc dzisiaj z rocznym opóźnieniem chciałbym przypomnieć naszego lokalnego bohatera, o którym w czasach PRL-u ze względu na okoliczności tej śmierci niewiele się mówiło. Czasami pisano tylko ogólnikowo, że „zaginął bez wieści latem 1920 r. w walkach ze Związkiem Radzieckim”.
Witold Wegner urodził się 6 sierpnia 1894 r. w Kaliszanach koło Wągrowca. Pochodził z rodziny rolniczej o tradycjach patriotycznych: Józefa Wegnera i Katarzyny ze Słomińskich. Uczył się najpierw w ewangelickiej szkole elementarnej, potem w gimnazjum w Wągrowcu i w końcu w gimnazjum humanistycznym w Międzyrzeczu. Naukę zawodu aptekarza w Poznaniu przerwał wybuch I wojny światowej. Jako żołnierz pruski służył w różnych jednostkach taborów na froncie wschodnim, a w 1918 r. trafił także na front zachodni. 13 września 1918 r. mianowany został podporucznikiem i wyznaczony na dowódcę plutonu.
Wybuch Powstania Wielkopolskiego zastał go u dziadków w Buku, gdzie tymczasowo przebywała także jego matka. W grudniu 1918 r. został zaangażowany przez Kazimierza Zenktelera do tworzenia oddziałów powstańczych, a 5 stycznia 1919 r. mianowano go komendantem Buku i dowódcą kompanii bukowskiej. Brał udział w walkach o Zbąszyń i Kopanicę. 1 kwietnia 1919 awansowany został na stopień porucznika.
Uczestniczył także w wojnie polsko-bolszewickiej. Zawsze dbał o swoich żołnierzy i był wśród nich lubiany. 4 lipca 1920 r. jako podporucznik i dowódca II batalionu 159 Pułku Piechoty Wielkopolskiej został ranny w czasie bitwy nad Dołhem i dostał się do bolszewickiej niewoli. Na nagrobku dziadków Konstantego i Antoniny Słomińskich na Cmentarzu św. Krzyża umieszczono kiedyś poświęcone mu tablice pamiątkowe. Na jednej z nich jest informacja, że ponad miesiąc później 10.08.1920 r. został rozstrzelany przez bolszewików na rynku w Wilnie.
W 1929 r. został oficjalnie uznany za zmarłego, a w 1937 r. awansowany pośmiertnie na stopień kapitana.
Przy tej okazji zwracam się z apelem do bukowskiego samorządu o odnowienie nieczytelnych już tablic pamiątkowych na nagrobku Konstantego i Antoniny Słomińskich, bo to przecież jedyne miejsce, gdzie można zapalić znicz bohaterowi, który ponad 100 lat temu oddał swoje młode życie Ojczyźnie.
Jacek Gawron