Czy ktoś to doceni?

znak zapytania

Zapraszamy do lektury pięknego listu otrzymanego przez naszych radnych, a którego autorką jest Magdalena Biegańska, jedna z wolontariuszek działająca na rzecz zwierząt. Miłej lektury.

Dziś powraca do mnie jak bumerang- ale z mocą o wiele, wiele większą pytanie, które po kolejnej wizycie w bukowskim  przytulisku pan portier zadał: „A panie do piesków?”, odpowiedziałyśmy zgodnie z koleżanką „Tak”. Pan znów zapytał: „Dobrze, proszę bardzo…A panie tak tu przyjeżdżają…czy to ktoś w ogóle doceni?” Odpowiedziałam z przekonaniem i uśmiechem „No pewni! Psy docenią. Nikt inny nie musi”. Dziś jednak gorzki jest smak tych słów…Wierzyłam i nadal wierzę w sens moich przyjazdów z Poznania do Buku- czasem z koleżanką samochodem, czasem pociągiem. To przecież bardzo potrzebna i bardzo ważna „praca”. Doskonale o tym wiem.

Kiedy usłyszałam, że los przytuliska w przyszłym roku jest bardzo niepewny byłam zdruzgotana. Wiadomo mi, że schronisko czy przytulisko musi działać zgodnie z ustawą i to, że istniało do tej pory wynikało tylko z dobrej woli Powiatowego Lekarza Weterynarii…Byłam, jestem głęboko poruszona tym, że los tak dobrze funkcjonującego miejsca jest niewiadomy. Powiem szczerze, że nie znam drugiego takiego schroniska. Według mnie, to wzór dla innych schronisk. Wiem, że tylko takie małe przytuliska dają psom odpowiednią opiekę i realną szansę na adopcję. Skąd o tym wiem?
Jestem osobą dorosłą, aktywną zawodowo(pracuję na prawie półtora etatu)i miłośniczką zwierząt. Obecnie mieszkają ze mną 3 koty, od dziecka towarzyszyły mi zwierzęta, często nasz dom był schronieniem dla pokrzywdzonych zwierząt, mieliśmy też psa z poznańskiego schroniska.
Moje „bycie wolontariuszem” zaczęło się w dorosłym życiu, z pełną świadomością (tu na marginesie wspomnę o wspaniałej młodzieży którą poznałam w Buku. Serce się raduje widząc młodych wrażliwych ludzi, którzy przychodzą wyprowadzić psy na spacer). W schronisku w Gaju (kiedy byłam nastolatką nie było takich możliwości). To bardzo dobrze działające, często stawiane za wzór schronisko. Wolontariat bardzo dobrze funkcjonuje (ok. 100 wolontariuszy), jest kilku pracowników, dobre zaplecze weterynaryjne, dobrze utrzymane i zaprojektowane kojce, wybiegi dla psów, basen dla psów, behawiorysta (bardzo szanowany), spore nakłady finansowe wielu darczyńców i patronat Fundacji dr Lucy. To schronisko może pochwalić się adopcją na wysokim poziomie, bardzo dużą wagę przywiązuje do edukacji i zaznajamiania młodzieży, dzieci z tematem bezdomności zwierząt i uwrażliwiania już od najmłodszych lat na ich krzywdę. Do Gaju przyjeżdżają też często dzieci i młodzież niepełnosprawna. Gaj to takie miejsce które przywraca wiarę w człowieka. Widać tam efekt pracy ludzi dobrej woli. Myślę, że tam nikt by mi nie zadał takiego pytania od jakiego zaczęłam moją opowieść…
Doskonale wiem jaki OGROM pracy, pieniędzy, czasu SETEK ludzi potrzebny jest…by efekt był wymierny w schronisku gdzie jest ok 100-150 psów. Moja praca wolontariusza polegała na wyprowadzaniu psów (moją ulubienicę-bardzo zalęknioną psicę wyprowadzałam wiele miesięcy bardzo regularnie z kojca na spacery zanim stała się radosnym i „normalnym” psem by potem mogła trafić do domu). Miałam również pod swoją opieką ok70 ogłoszeń psów na różnych portalach, które miały pomóc w adopcji. To bardzo mozolna i czasochłonna praca (trzeba weryfikować ogłoszenia, być na bieżąco z adopcjami, znać psy ze schroniska, by móc o nich opowiedzieć)ale dzięki temu byłam świadkiem wielu happy end-ów i metamorfoz skrzywdzonych, często zagłodzonych, skatowanych stworzeń, którym dobrzy ludzie przywrócili godność a potem inni ofiarowali dom… . Często Grzegorz-behawiorysta powtarzał : „Pamiętaj…każda praca to złożona praca nas wszystkich, praca wielu, nikt tu nie pracuje sam”. Pomagałam także w zbiórkach karmy i pośredniczyłam w adopcjach.

Przez parę miesięcy jeździłam też do Przyborówka gdzie głównie wymieniałam słomę w budach jesienią i zimą, by psy miały ciepło i czysto. Przyborówko to ok 400psów…Ale i tam działa wolontariat. Jak trudno tam pomagać! Trzeba było wybrać co się bardziej „opłaci”, co jest psom bardziej potrzebne-czyste kojce czy spacer…Psów jest bardzo dużo, jest sporo agresywnych, lękliwych. Słabsze, stare, schorowane z oczywistych względów mają bardzo trudno, mają praktycznie zerową szansę na adopcję, na godne życie, w ogóle na życie. Byłam świadkiem „odchodzenia” psów w tym schronisku. Bardzo traumatyczne przeżycie…Nic nie jest łatwe w tak olbrzymim skupisku psów. Psy się wzajemnie „nakręcają”, a agresywne czy lękliwe pogłębiają swoje złe zachowania. Do tych psów nie pozwalano nam wchodzić, więc kontakt ich z człowiekiem ograniczony była do maksymalnego minimum.
Znam z opowieści znajomych również inne miejsca, otoczone złą sławą, słynące z bardzo złego traktowania zwierząt. Takie w których zwierzęta się bije a „nie rokujące” usypia. W zasadzie tylko młode i niewielkich rozmiarów, ładne albo w typie rasy mają szansę na dom…W wielkich skupiskach dochodzi do walk psów i zagryzień.

Tak naprawdę trzeba mieć wielkie serce i zarazem grubą skórę, by pomagać w takich miejscach. A efekty pracy są niewymierne, bo jeden człowiek, czy niewielka grupa ludzi nie jest w stanie sam pewnych rzeczy przeskoczyć i naprawić.

Kiedy przyjechałam do Buku i poznałam Pana Pawła i psy pierwszy raz pomyślałam „Nie jestem tu niezbędna”. Psy mają doskonałą opiekę, są socjalizowane(co jest bardzo ważnym elementem pracy z psami skrzywdzonymi, lękliwymi), w kojcach jest czysto, mają zawsze czystą wodę a dzięki zbiórkom karmy dobrej jakości karmę. Również te stare, schorowane mają odpowiednią opiekę, a wymagające większej uwagi przekazywane są w miarę możliwości do domów tymczasowych. Żaden problem nigdy nie jest przez pana Pawła bagatelizowany. To naprawdę odpowiedni człowiek na odpowiednim miejscu! Szczerze powiem, że nie poznałam dotąd tak oddanego swojej pracy opiekuna. Pan Paweł doskonale zna każdego psa, wie jakie są ich przyzwyczajenia, zna ich temperamenty, poświęca im czas i swoją uwagę. To bardzo ważne by przyszli opiekunowie otrzymali rzetelną i prawdziwą informację o psie. Panu Pawłowi nigdy nie było obojętne do jakiego domu pies pojedzie, zawsze kieruje się jego dobrem, nie narazi też przyszłych opiekunów jeśli wie, że nie podołają, na trudnego psa. Ma bardzo dużą intuicję w doborze domu. Jestem pełna szacunku dla jego pracy. Trzeba być człowiekiem o wielkim sercu i empatii ale też konkretnym w działaniu i znającym psychikę psów by temu podołać. Postrzegam go jako bardzo rzetelnego i przy okazji bardzo skromnego człowieka. Czy ktoś-oprócz nas-wolontariuszy i ludzi którym los zwierząt nie jest obojętny tą pracę doceni? Czy większość Państwa Radnych Buku doceni jakie mają szczęście, że od tylu lat to prowadzi i nadal chce to kontynuować? Bo od tego jaka będzie decyzja Rady zależy dalszy los przytuliska.
Doskonale wiem też, że on sam niewiele by mógł, gdyby nie ogromna pomoc Pani Iwony Przeworskiej i Pani Prezes Fundacji Animalia Małgorzaty Galicy- Menke. Czasem myślę, że to ludzie nie z tej epoki, że takich ludzi już nie ma…Nie dość że sami są ogromnie wrażliwi i włożyli w pomaganie całe swoje życie to jeszcze potrafią pociągnąć za sobą wielu, wielu ludzi.
Mam głębokie przekonanie, że przez blisko 20 lat Buk nie zmierzyła się tak naprawdę z problemem bezdomnych psów. Wszystko „się działo” dzięki tym cichym, dobrym ludziom, którzy pisząc trywialnie „ogarniali temat”. Być może stąd te-dla mnie niewiarygodne wręcz słowa, że Fundacja ma przekonać Państwa Radnych, że są konkurencyjni i złożą dobrą „ofertę”. Temat bezdomnych psów i kotów istnieje. I dobrze by było gdyby go podejmowali ludzie świadomi, doświadczeni i znający się. Ludzie Decyzyjni w zasadzie nie muszą o nic więcej się martwić poza tym, żeby ich wspierać a przynajmniej nie przeszkadzać im działać. Nie sądzę by Pan Paweł i ludzie związani z Fundacją Anmalia (w Poznaniu znaną) czekali na medal i uznanie, chociaż w moim odczuciu należałyby im się.
Dla mnie to wręcz niewiarygodne by było gdyby po setkach udanych adopcji, procesach leczenia, wielu godzin pracy wolontariuszy (również spoza gminy Buk), zbiórek przeprowadzanych w szkołach i przedszkolach, aukcji i zbiórek ogólnopolskich (między innymi dzięki Fundacji Animalia), odwiedzin dzieci z gminnych placówek oświatowych, wszystko miałoby się zakończyć. W zeszłym roku ludzie dobrej woli zebrali sporą sumę na nowe budy, byłam świadkiem zbiórek darów w postaci karmy (olbrzymie ilości), smyczy, obroży, legowisk. Fundacja Animalia przejęła też chore koty (były wyleczone i po sterylizacji znalazły dobre, nieprzypadkowe). Problem kotów więc na terenie gminy jest rozwiązany.

Próba ocalenia i dalszego istnienia przytuliska jest walką o lepszy świat. Wielu, naprawdę wielu ludzi bardzo poruszyła sprawa przytuliska(wielu moich znajomych którzy nie pomagają ale doceniają taką pracę podpisało petycję)widzą sens istnienia takich miejsc i chcą by to istniało. Dla mnie to świadectwo prawdziwego człowieczeństwa i walki o dobro. Źle się dzieje, jeśli na takie decyzje jak ta o przesunięciu pieniędzy zamiast na modernizację przytuliska na dmuchaną zjeżdżalnię ludzie odpowiadają obojętnością (bardzo poruszył mnie komentarz jednej z młodych wolontariuszek która pyta na co komu zjeżdżalnia zamiast przytuliska i za jak bezdusznych i pozbawionych serca mają Radni dzieci i młodzież. Dla mnie to świadectwo wielkiej świadomości i dojrzałości). Źle się dzieje, jeśli na złe decyzje Radnych ludzie się godzą.
Jeśli w przyszłym roku przytuliska nie będzie z tym wkładem i tą pomocą jaką teraz ma zapewnioną pewnie dalej będę pomagała w innym schronisku, ale całkowicie stracę wiarę w Ludzi Decyzyjnych. Będę miała poczucie, że „władza” potrafi zrujnować to co dobre, potrzebne i wartościowe tylko dlatego że ma moc to zrobić. Na co więc komu taka władza?

 

Mam wielką nadzieję, że Państwo Radni i Pan Burmistrz swoimi decyzjami pomogą przytulisku istnieć. Dla mnie to oczywiste, że powinny znaleźć się na to środki, a człowiek który to prowadzi od lat i robi to doskonale wraz z pomocą Fundacji Animalia i ludzi dobrej woli będą mogli kontynuować to co robią najlepiej dzięki ich wsparciu. Mam wielką ufność że dostrzegą Państwo wieloletnią pracę i skarb, jaki posiada Wasza gmina na swoim terenie i nie pozwolą Państwo tego zniszczyć.

Mimo wszystko pełna ufności w dalsze istnienie przytuliska, czekająca na pomyślne rozwiązanie sprawy, która bardzo leży mi na sercu wolontariuszka- Magdalena Biegańska

 

 

komentarzy 13

  1. Aga |

    Piękny, rzetelny tekst , brawo Magda , podpisuję się pod Twymi słowami , dziękuję Ci za ten bardzo ważny , trafiający w sedno list !

  2. ola w |

    Włożyła Pani wiele serca w ten list. Musi być Pani dobrym człowiekiem. Będzie schronisko .

  3. Iva |

    Magda, wielkie dzięki za Twój list!!! Dzięki za Twoje poświęcenie, za wszystko co robisz!
    Docenią psy i my, a reszta….co cóż. Mój profesor matematyki mawiał: „kto się tobołkiem urodził, to walizką nie umrze”.
    Dziękujemy wszystkim wolontariuszom i ludziom o wielkich sercach!!! OGROMNE DZIĘKI!!!

    P.S. Właśnie Paweł z ludźmi, dla których los zwierzaków nie jest obojętny łapie małego kotka gdzieś na polu pod Bukiem. Zadzwonili, maleńki kociak już bezpieczny.

  4. mąż żony |

    Potwierdzam- 4 osoby zaangażowane- akcja zakończona sukcesem :-). Maluch już chodził po obwodnicy i groziła mu śmierć, jednak już jest ok.

  5. Magdalena |

    Chciałabym jeszcze wkleić ciąg dalszy. Korespondencję z Panem Radnym Tomaszem Plewą

    „Szanowna Pani. Odpowiadając na Pani apel i wyrażone oczekiwania, muszę przyznać, że nie znam źródła i nie znajduję powodów do tak katastroficznej wizji rozwoju sytuacji związanej z przytuliskiem w Buku, jaki odczytałem w Pani wystąpieniu. Spieszę z wyjaśnieniem, że nie było decyzji, ani tym bardziej uchwały Rady, która miałaby przesądzać o dalszym funkcjonowaniu przytuliska dla bezdomnych zwierząt w Buku. Podkreślam wyraźnie, że skoro pojawiła się oferta współpracy ze strony innych schronisk , to trudno, aby radni co do zasady je ostentacyjnie odrzucili bez analizy warunków tych ofert, bo byłoby to po prostu niepoważne. Na posiedzeniu w dniu 14.06.2016r. radni przyjęli natomiast propozycję , aby na kolejnej komisji w dniu 23.08.2016r. Fundacja Animalia przedstawiła swoją koncepcję utworzenia schroniska w Buku, spełniającego określone normy prawne, w miejscu aktualnie prowadzonego przytuliska. Na wspomnianym posiedzeniu komisji, które miałem okazję prowadzić, odniosłem wrażenie, że jest wzajemne zrozumienie i akceptacja dla takich działań. Tym samym należałoby wykazać cierpliwość i oczekiwać na dalszy bieg tej sprawy. Z poważaniem – radny Tomasz Plewa. ”

    „Szanowny Panie Radny

    Bardzo dziękuję za odpowiedź.Jeśli nie było decyzji, ani tym bardziej uchwały Rady, która miałaby przesądzać o dalszym funkcjonowaniu przytuliska dla bezdomnych zwierząt w Buku to tym bardziej warto dyskutować na temat który w moim odczuciu wywołuje spore emocje. Oczywiście czekamy na kolejną komisję w sierpniu cierpliwie wyrażając w tym czasie swoje zdanie na ten temat. Ważny jest każdy głos by obraz sytuacji był lepszy, by poznać problem z wielu stron.
    Mój apel był i jest skierowany do tych z Państwa, którzy nie wniknęli w temat albo po prostu nie wiedzą jak funkcjonują i ile nakładów pracy czasu i pieniędzy ludzi dobrej woli potrzebują większe schroniska w porównaniu do takich małych, samowystarczalnych w zasadzie jakie jest w Buku.
    Analiza musi być wieloaspektowa, aby proste kalkulacje nie przysłoniły faktycznych kosztów a także po to by mieć rzetelny bilans zysków i strat.
    Należałoby posłuchać także głosu społeczności lokalnej i go nie bagatelizować.
    Są wśród nas-ludzi pomagającym zwierzętom- bardzo świadome osoby, które robią to z przekonania od lat i które znają problem „od podszewki”. Na ostatnim posiedzeniu rady w dniu 14.06.2016r. był wśród nas-zwolenników przytuliska- Pan doktor Dąbrowski, bardzo znany i ceniony w Poznaniu lekarz weterynarii (znany ze stosowania sterylizacji metodą małego cięcia,szczególnie zalecanej u kotek dziko żyjących, która ogranicza konieczność stosowania środków przeciwbólowych i antybiotyków wyłącznie do pierwszej doby po zabiegu dzięki temu okres rekonwalescencji jest krótki, ryzyko powikłań dużo mniejsze) Bardzo się cieszę, że poświęcił swój czas i przyjechał specjalnie po to,by wyrazić swoje zdanie w jakże ważnej sprawie.
    Proszę nie dziwić się mojemu apelowi. Będąc obserwatorem, mając świadomość jak zostały ulokowane pieniądze przeznaczone na modernizację schroniska(dmuchana zjeżdżalnia )jestem pełna obaw co do słuszności podejmowanych przez Radnych decyzji i lokowania pieniędzy.Z drugiej strony może to wynikać także z braku wiedzy na temat i mam nadzieję, że dlatego tak się właśnie stało.
    Wiem, że wśród Państwa Radnych są pedagodzy(słyszałam, że jedną z Radnych jest Pani która uczyła dzieci biologii). Chciałabym, żeby i oni mieli szersze spojrzenie na sprawę, by mieli na uwadze tą wspaniałą bukowską młodzież i docenili to, co robią w swoim wolnym czasie(to bardzo wartościowi, dojrzali i kulturalni młodzi ludzie)a także by byli dla nich przykładem.

    Twórzmy wspólnie to, co dobre, wspierajmy to, co ważne i nie pozwólmy tego zniszczyć. Jestem przekonana że zawsze warto rozmawiać i poznać argumenty każdej ze stron.
    z poważaniem Magdalena Biegańska”

  6. Magda |

    Co za wiadomość! Mały kotek uratowany 🙂 🙂 . Dzięki dobrym ludziom 🙂 . Świetna robota !

  7. Karolina |

    Gdyby list Magdy przeczytał jakiś psiak z przytuliska- podpisałby się pod nim CZTEREMA ŁAPKAMI! Brawo Magda, wyraziłaś to co jest w Naszych sercach. Obawy, lęk, w moim odczuciu NIEMOC. Kiedyś wydawało mi się, że radny wykonując swoje obowiązki, powinien kierować się przede wszystkim dobrem wspólnoty. NIE osobistymi pobudkami i przekonaniami! Cieszę się, że dzięki takim listom Radni wezmą pod rozwagę swoje decyzje !

  8. eM |

    …widocznie Panu Radnemu TOMASZOWI PLEWIE dziwnie BARDZO zależy na likwidacji…ciekawe jaki ma ku temu powód?! Mh?!?!

    szacunek dla ludzi z SERCEM do ZWIERZĄT (bravo Magda) 🙂

  9. Iva |

    Bardzo ciekawe…
    Odpowiedź p. Plewy:
    „(…) Podkreślam wyraźnie, że skoro pojawiła się oferta współpracy ze strony innych schronisk , to trudno, aby radni co do zasady je ostentacyjnie odrzucili bez analizy warunków tych ofert, bo byłoby to po prostu niepoważne.”

    Wypowiedź p. Hieronima Włodarczyka, dyrektora schroniska w Posadówku z dn. 7 czerwca b.r. na FB:
    „(…) I w woli wyjaśnienia to nie ja wystąpiłem z ofertą do Gminy tylko Gmina przyszła do Nas. Nie jesteśmy pazerni o czym może świadczyć fakt że na koniec 2015 roku odrzucilismy 21 ofert z roznych Gmin o współpracy”

    Kto piszę prawdę?

  10. Iva |

    *pisze

  11. eM |

    Czyli gmina (czyt. PAN PLEWA) już zapewniła sobie argument w razie czego…że przecież pieski nie wylądują na bruku tylko pójdą do Posadówka a tam będą miały tak dobrze…co za ściema ściem…
    …nie pisze prawdy ten kto ma w tym największy interes…i ten kto się nagle wystraszył takiego rozgłosu i odzewu w tej sprawie…
    Bardzo ciekawe…

  12. Marta |

    A mnie zastanowiło to„(…)aby radni co do zasady je ostentacyjnie odrzucili bez analizy warunków tych ofert, bo byłoby to po prostu niepoważne(…)”
    A ile tych ofert jest?
    Radni-czy-RadnY
    Niepoważne jest…podejście Pana Radnego T. Plewy do Fundacji która tyle lat zbiera od dobrych ludzi pieniądze na bukowskie psy i która ma jeszcze coś proponować i udowadniać, że jest konkurencyjna. To szczyt szczytów…

  13. Ja1 |

    No Pan z Posadówka ma swoją wersję, Rada gminy Buk swoją. Oferty współpracy ze schronisk przychodzą do nas same 🙂 Chyba, ze przyszły z innych niż z Posadówka ale my akurat na złość postanowiliśmy rozważyć tę , która do nas nie przyszła? 🙂 No przecież to są jaja 🙂 Czasami mam wrażenie, że może lepiej żeby Pan radny w dyskusję nie wchodził bo im dalej w las tym ciemniej 🙂 Tym ciekawszych rzeczy się dowiadujemy 🙂 A tak w ogóle to radny Plewa chciał chyba powiedzieć coś w stylu : no już spokoj , spokoj Rada przecież się zajeła sprawą i jest wola współpracy więcv wszyscy teraz nie wylewać swoich żali 🙂 Nie Panie Radny, niech ludzie mówią co czują i uwaga – proszę sobie to zapamiętrać – będą zapewne długo walczyli …. I nawet pokrętne tłumaczenia i najbardziej sprawne kłamstwo ludziom oczu nie zamydlą… Nawet nie wiem czy nie wręcz przeciwnie.

Comments are closed.

WYDAWCA: CDS-LIDER Consulting & Doradztwo & Szkolenia ul. Powstańców wlkp 30 64- 320 Buk Adres redakcji: j.w. Bukowski Lider ISSN 1898-701X

Redaktor naczelny: Małgorzata Szlązak
Redaktor- Tomasz Giełda

Adres redakcji: ul. Niegolewskich 11a, 64-320 Buk
Test

Małgorzata
redaktor naczelny

 508 194 700
 biuro@cds-lider.com.pl

Jagoda

Jagoda
redaktor i reklama

 512 307 931
 jagoda.zuchlewska@gmail.com

Tomek

Tomek
redaktor i reklama

 796 064 410
 cdsgazeta@wp.pl